Ewolucja języka – idiomy, słowa i inne zmiany
Druga część wywodu i analizy od lektora szkoły językowej, w której przyglądamy się temu jak język ewoluuje. Część pierwsza tutaj!
Nie da się zatrzymać trendu wchłaniania przez polszczyznę angielskiego idiomu, jakkolwiek
może on nas drażnić swoją sztucznością czy infantylnością. Nie pomoże żaden głos
wołającego na puszczy. Trudno mi jednak, jako nauczycielowi języka angielskiego, przejść
do porządku dziennego nad faktem, że w reklamach wiodących marek w polskich mediach
popełniane są rażące błędy w wymowie angielskich słów. Zetknąłem się niedawno z dwoma
takimi błędami, w oczekiwaniu na uruchomienie filmików w popularnym serwisie
streamingowym i, co ciekawe, były to błędy identyczne. W jednej z reklam ciepły głos lektorki
zapewniał, że smak czekolady pewnej bardzo znanej marki jest „delicate”, w drugiej
natomiast inny, równie ciepły głos wychwalał depilatory równie znanej marki służące do
„intimate care”. W obu przypadkach wymowa sylaby ‘ate’ brzmiała /eit/, a nie, jak brzmieć
powinna, /it/.
Jako nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem wiem jak powszechna jest błędna wymowa
końcówki ‘ate’. Pozwolę sobie na małą wycieczkę dydaktyczną. Końcówka ‘ate’ jest
wymawiana jako /eit/ w czasownikach (create, navigate, locate itd.), natomiast jako /it/ w
przymiotnikach i rzeczownikach (właśnie delicate, intimate, coordinate). Bywa, że to samo
słowo, w zależności od tego, czy jest używane jako czasownik, czy przymiotnik ma oba
warianty wymowy. Przykładem może być „elaborate”, czasownik oznaczający
„dopracowywać, uszczegółowiać” o wymowie /elaboreit/, ale też przymiotnik oznaczający
„złożony, wyszukany” o wymowie /elaboret/. Mała rzecz, a ważna.
Błędy przeciętnego Polaka – kto ma rację?
Można zrozumieć, że taki błąd popełnia zwykły Polak, ale że cały sztab marketingowy w
dużej korpo i z dużym budżetem reklamowym przepuszcza takie kwiatki, to już mniej
wypada. Innego typu błąd wymowy, zasłyszany przeze mnie w reklamie, i to błąd banalny,
który często udaje się wyrugować nawet u najmłodszych uczniów już na początku nauki, to
nieszczęsne „half” wymówione ze spółgłoską „l”. Marketingowcy znanej sieciówki odzieżowej
musieli zaspać na lekcji o wypowiadaniu godzin i pór dnia po angielsku. A może to wina
popularnego kiedyś serialu o kosmicznym przybyszu Alfie, którego imię wymawiali Polacy
ze spółgłoską „l”?
Tak czy owak, apeluję (niemalże jak członek rady językowej, a na pewno jako językowy
purysta): Skoro już programujemy ludziom w głowach angielszczyzną, róbmy to lege artis.
Bo inaczej to trochę cringe.
Zobacz nasze pozostałe wpisy oraz wpisy w serwisie LinkedIn. Zobacz wpis, w którym omawiamy całość pojęcia „sztucznej inteligencji” w nauce języka klikając tutaj.
Następny krok
Jeśli macie Państwo dodatkowe pytania lub chcielibyście otrzymać ofertę zapraszamy do kontaktu.